Staje nieruchomo, nie wiedząc, jak się zachować. Skąd oni
się tu wzięli? Pierwszy reaguje Liam, który mocno mnie przytula. Chcąc nie
chcąc odwzajemniam przytulasa. Tak cholernie mi go brakowało.
- Cześć – uśmiecham się słabo. Zerkam na Styles’a. Ten dalej
stoi nieruchomo, wpatrując się we mnie nieodgadnionym spojrzeniem. Najchętniej
zamknęłabym teraz drzwi i pogadała tylko z nim. A jeżeli Harry będzie chciał mi
odebrać dziecko? Co wtedy?
- Wejdźcie – mówie niechętnie. Po chwili jesteśmy już w salonie.
Siadam na fotelu, a moi goście na kanapie, naprzeciw mnie.
- Słucham – mówię twardo. – Po co tu przyjechaliście?
- Dlaczego odeszłaś? – pyta cicho Harry. Wygląda trochę tak,
jakby miał się zaraz rozpłakać. – Dlaczego się od nas odcięłaś?
Spoglądam na Liama. Przecież on wie. Po chwili mój wzrok
spotyka pytające spojrzenie Stylesa.
- Chciałam zacząć od początku. Nie miałam w Londynie już
niczego, ani nikogo – mówię głosem nie wyrażającym żadnych emocji.
- A ja, a Liam? – Harry wygląda na lekko zaskoczonego.
- Ty? – unosze brwi. – Ty masz tę dziewczynę, z którą tak
dobrze się bawiłeś.
- [t.i] ja… Ja nie wiedziałem… To nie było tak… - głos
zaczyna mu się łamać. Ignoruje go i spoglądam z wyrzutem na Liama.
- A ty, Liam? Czy powiedziałbyś mi, gdybym się o tym nie
dowiedziała?
Chłopak nic nie odpowiada, tylko spuszcza głowę.
- Tak myślałam.
Nagle odzywa się Harry:
- [t.i]… Ta dziewczyna… Ona nic nie znaczyła… Ona była tylko
odskocznią od problemów, niczym innym…
- Nie powinieneś tak przedmiotowo traktować ludzi, Harry –
mówię gorzko. Nagle jego spojrzenie pada na mój brzuch.
- Czy ty… - nie kończy.
- Tak – wstaję niechętnie. – Chodź.
Powoli prowadzę go do pokoju maluszka, chcąc jak najbardziej
opóźnić ten moment. Ale Harry ma prawo. W końcu to też jego dziecko. Wchodzimy
do pokoiku i pozwalam chłopakowi podejść do łóżeczka. Patrzy przez chwilę na
dzidziusia, a po chwili spogląda na mnie. W jego oczach można dostrzec
wzruszenie.
- To mój synek?
- Tak- uśmiecham się mimowolnie, a on znowu zerka do
łóżeczka.
- Jak ma na imię?
- James.
- Ładnie.
Znowu się uśmiecham. Chwila. Czy Harry Styles właśnie
sprawia, że się uśmiecham? Cholera.
W tym momencie do pokoju wchodzi Liam, który również
podchodzi do łóżka małego.
- Śliczny – stwierdza.
Po jakichś dziesięciu minutach wszyscy wracamy do salonu.
Zapada krępująca cisza.
- To ja was może zostawię samych – mówi Liam i szybko
wychodzi.
- Wody? – pytam Harrego z braku pomysłów.
- Tak, poproszę.
Wychodzę do kuchni i wracam ze szklanką wody. W między
czasie zdążyłam jeszcze napisać sms’a do Matt’a, aby jednak nie przychodził.
Podaję Stylesowi szklankę i siadam obok niego na kanapie. On odstawia ją na
stolik, nawet nie biorąc łyka.
- [t.i] – zaczyna, patrząc mi prosto w oczy. – Ta dziewczyna
nic nie znaczyła. To był błąd, ąe się z nią przespałem. Przez ostatni rok
myślałem tylko o tobie i o naszym dziecku. Błagam wybacz mi.
To co wtedy zrobiłam zaskoczyło zarówno jego, jak i mnie.
Pocałunek był długi, namiętny i tęskny. Po chwili odrywamy się od siebie.
- Czy to oznacza tak? – pyta chłopak. Kiwam głową:
- Zacznijmy od nowa.
***
***
A więc KONIEC! Mam nadzieję, że się całość podobała
:)))))))))))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Supeeer :) , szkoda ze juz koniec :/ ,zaczniesz pisac nowy imagin?
OdpowiedzUsuńtak! ^^ :D
UsuńŚwietny pisz dalej ;3
OdpowiedzUsuń