Właśnie odłożyłam słuchawkę telefonu, gdy usłyszałam dzwonek
do drzwi.
Chyba się z nikim nie
umawiałaś, Allie?
To już miesiąc, jak mieszkam w mieszkaniu od Modest’u. Tommy,
bo tak kazał na siebie mówić chłopak w kolorowych ciuchach, wszystko mi
wytłumaczył. Dostałam nowe sprzęty, markowe ciuchy. Cóż, nigdy nie śmierdziałam
groszem. W akademiku ledwo wiązałam koniec z końcem, więc moje ciuchy nie
należały do najdroższych. Nigdy się tym nie przejmowałam, nie obchodziło mnie
zdanie ludzi, którzy patrzą tylko na to, jak ktoś jest ubrany. Inaczej
dobierałam sobie przyjaciół. Teraz musiałam zachowywać się nieco inaczej.
Zwracać szczególną uwagę na wygląd, jakby to było w życiu najważniejsze. Nigdy
nie przepadałam za takimi ludźmi, a teraz… Teraz sama się taka stanę.
I tak właśnie wygląda
twoje szczęście, Allie. Ciesz się, że nie musisz być hipisem.
Idąc w stronę drzwi, minęłam lustro. Byłam ubrana w szare,
dresowe spodnie ze ściągaczami i zwykłą, białą koszulkę. Na nogach miałam
tenisówki. Oczywiście ten ‘zestaw’
musiałam sobie kupić sama, gdyż nie był on zbytnio stylowy. Włosy związane
były w kucyk.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Liam.
Przez ostatni miesiąc spotkaliśmy się dwa razy, ale były to
tylko spotkania na etapie przyjaciół, jak nazwał to Tommy. Potem Payne wyjechał
w trasę i więcej się nie widzieliśmy, a moje życie wróciło do normy. No prawie.
Pomijając nowe mieszkanie, stylowe ciuchy, nagły przyrost zainteresowania
zarówno ze strony mediów jak i ludzi na uczelni. Po jego powrocie etap
przyjaciół miał się przerodzić w coś więcej. Naprawdę się tego obawiałam.
- Hej – zmierzył mnie wzrokiem.
Hej, Liam. Co tu
robisz? Dlaczego wróciłeś, skoro miałeś nigdy tego nie robić, tak jak sobie
życzyłam? Aha i nie mierz mnie tak wzrokiem, bo wydłubie ci oczy i dam do
połknięcia chomikowi, którego nie mam.
- Cześć – wpuściłam go do środka.
- Cześć – wpuściłam go do środka.
- Mam tu posiedzieć do wieczora – oświadczył.
- Jak późnego?
- Dwudziesta trzecia.
Pokiwałam głową.
Jest źle.
Chłopak ściągnął z siebie płaszcz i powiesił go na haczyku.
Miał na sobie czarny sweter, z pod którego wystawał rąbek białej koszulki.
Czarne spodnie opinały lekko jego nogi, a białe buty widoczne były w półmroku
przedsionka.
Poczułam się przy nim jak niechluj.
Bo nim jesteś.
- Chcesz się czegoś napić? – przerwałam krępującą ciszę.
- Wody.
Zastałam go siedzącego na kanapie i oglądającego telewizję.
Nie no. Co tam, Liam.
Nie krępuj się. Ależ oczywiście, że możesz tu robić co chcesz. W końcu to dom
głupiutkiej Allie. Co to tam, jakaś aktoreczka, nikt więcej.
Wkurzona położyłam przed nim szklankę z wodą, o którą
prosił, nie sory, której zażądał. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, ale nic
nie powiedział.
- Dawno wróciłeś? – podjęłam rozmowę. W końcu skoro mamy
udawać parę, to chyba musimy się chociaż trochę lubić, nie?
- Nie.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o lubienie się.
Świetnie, Allie. Ty to
zawsze potrafisz wzbudzać w ludziach sympatię.
Skierowałam swój wzrok na telewizor, jednak ciągle nie mogłam skupić się na filmie.
Skierowałam swój wzrok na telewizor, jednak ciągle nie mogłam skupić się na filmie.
W takim dziwnym stanie wytrwałam pół godziny, gdy nagle
zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Rose.
- Halo? – odebrałam.
- Allie! Wbijaj do mnie! Jest impreza! Zajeeeebistaaaa! – w
jej głosie wyczułam że jest już trochę pijana.
Serio, Rose? Dopiero
dziewiętnasta.
- Sory, ale nie mogę.
- Czeeeemu?
- Jestem – zerknęłam na Payne, który nie zwracał na mnie
najmniejszej uwagi.- …zajęta.
- Ejjj noooo!
- Sory, Rose. Innym razem. Muszę kończyć. Zacnej zabawy.
- Dzięks.
No i się rozłączyła.
Gratulacje, Allie.
Właśnie ominęła cię, być może najlepsza impreza w twoim idiotycznym życiu, a ty
zamiast na niej być siedzisz w domu z gościem, który nawet cię nie lubi.
Westchnęłam. Byłam wkurzona na siebie i swoje życie.
Dlaczego nie mogę być
szczęśliwa? Tak po prostu?
- Zagrajmy w grę – usłyszałam nagle gruby głos Liama.
Zabrzmiało całkiem jak
z tego horroru.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Ja zadaję jedno pytanie a ty mi na nie szczerze
odpowiadasz i tak na zmianę.
Ale mi gra.
- Dobra. Zaczynaj.
- Skąd pochodzisz?
- Co? – zamrugałam, a on zmarszczył brwi.
- Bo chyba nie jesteś z Anglii?
- Nie. Urodziłam się w Polsce i tam mieszkałam przez
pierwsze dwanaście lat swojego życia. Potem na trzy lata wyjechałam z rodzicami
do Irlandii. A teraz jestem tu, na studiach. Moja mama jest polką, tata
londyńczykiem – nie wierzyłam, że aż tyle mu o sobie opowiedziałam – Skąd
wiedziałeś, że nie jestem stąd?
- Masz specyficzny akcent – uśmiechnął się.
Ma ładny uśmiech.
- Teraz ty – oświadczył.
Jakie by mu tu zadać
pytanie?
- Zerwałeś z Sophie tak naprawdę czy tylko udajecie? –
zapytałam, przypominając sobie artykuł na jakiejś stronce.
- Udajemy.
Chyba nie chciał na ten temat rozmawiać, więc dałam mu
spokój i tylko pokiwałam głową.
- Dlaczego to robisz?
Hmm… Dobre pytanie.
Sama chciałabym znać odpowiedź.
- Moja mama potrzebuje pieniędzy – powiedziałam bez ogródek
– Ja potrzebuję pieniędzy. Poza tym nie chcę, aby wywalono mnie ze studi. Nie
miałabym nawet kasy na powrót do Polski, a co dopiero na kupno lub wynajem
własnego mieszkania.
Chłopak zmarszczył czoło i nic nie powiedział.
- Dlaczego mnie nie lubisz? – naprawdę chciałam to wiedzieć.
– To znaczy, wiem, że nie będziesz mnie uwielbiał i w ogóle, ale chciałabym
wiedzieć, czemu jesteś w stosunku do mnie taki chłodny i wredny.
Popatrzył na mnie łagodnie.
- Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło, ale ciągle nie
mogłem przestać myśleć o tym, że chodzi ci tylko o kasę i sławę, nic więcej.
Myślałem, że jesteś pustą lalunią, która łapie nadarzającą się okazję. Teraz
wiem, że tak nie jest i obiecuję się poprawić – uśmiechnął się uroczo.
- Serio. Czy ja wyglądam na pustą lalunię?!
Spojrzał na mnie oraz mój luzacki ubiór i się roześmiał.
Spodobało mi się jego śmiech.
- Nie – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Gadaliśmy tak jeszcze trochę, dopóki Liam mógł iść już do
domu.
Muszę przyznać, że nie jest taki zły, jak mi się na początku
wydawało.
***
Bardzo Was PRZEPRASZAM, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale mam nadzieję, że Wam się podoba. Chociaż moim skromnym, autorskim zdaniem wyszedł dość słabo. 3 komentarze i pisze dalej ;)))
Może być? ;/////
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Świetny. Fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńLubię czytać twoje imaginy. Proszę o next
OdpowiedzUsuń