Szłam szybkim krokiem przez park, śpiesząc się na spotkanie
w firmie „Modest!”.
Jakieś dwa tygodnie temu wysłałam tam podanie o pracę.
Wczoraj dostałam odpowiedź. Byłam z tego powodu naprawdę szczęśliwa.
Potrzebowałam kasy bardziej niż kiedykolwiek.
Dzień był piękny i słoneczny. Po dziesięciu minutach marszu
byłam już przed siedzibą firmy. Stanęłam, wzięłam głęboki oddech, wygładziłam
koszule i odważnym krokiem weszłam do środka.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się lekko, idąc w stronę
kobiety w recepcji. – Nazywam się Allyson Boyle. Ja w sprawie pracy.
- Witam – powiedziała i wpisała coś do komputera, aby po
chwili uważnie zlustrować mnie wzrokiem. – Ach. Panna Boyle. Czekaliśmy na
panią.
Zmarszczyłam brwi. Czekali na mnie?
- Proszę iść do gabinetu numer dwadzieścia cztery – uśmiechnęła
się współczująco.
- Dziękuję – odpowiedziałam i odeszłam, szukając gabinetu
dwadzieścia cztery.
Dlaczego ta kobieta patrzyła na mnie ze współczuciem? To
było dziwne. Coś tu nie grało.
Po chwili stałam już pod wyznaczonym gabinetem. Zapukałam.
- Proszę – usłyszałam ze środka męski głos. Nacisnęłam lekko
klamkę i weszłam.
- O, panna Boyle – powitał mnie wysportowany mężczyzna w
garniturze. Mógł mieć z pięćdziesiąt lat. Może troszkę mniej. – Proszę usiąść.
Za chwilkę wrócę.
No i wyszedł.
Rozejrzałam się po pokoju. Był średniej wielkości o ścianach
pomalowanych w kolorze jasnego orzechu, czyli po ludzku w kolorze sraczkowatym.
Na środku stało ogromne biurko, a za nim regał z książkami. Usiadłam przy
biurku i niecierpliwie czekałam na powrót tamtego faceta, którego tu zastałam.
Jednak do gabinetu wszedł mężczyzna, który delikatnie mówiąc był bardziej
puszysty od swojego poprzednika.
- Witam panno Boyle – usiadł za biurkiem. – Zacznę może od
tego, że niestety, ale niedostała pani pracy na tym stanowisku, na którym pani
chciała.
- Jak to? – zdziwiłam się. O co tutaj chodzi?
- Zna pani zespół One Direction? – zapytał nagle. Pokiwałam
głową.
- A więc jeden z jego członków potrzebuje dziewczyny. Musimy
mieć parę, której wszyscy będą kibicować i ich kochać. Mamy już Zerrie, ale to
nie do końca to czego potrzebujemy. Ostatnią taką parę było Lanielle, ale
niestety rozpadło się.
Pokiwałam głową.
- Ale co ja mam z
tym wspólnego?
- Będziesz dziewczyną Liam’a Payne’a z 1D, za co będziesz
miesięcznie zarabiać piętnaście tysięcy funtów plus dodatkowe wydatki i takie
tam – stwierdził rzeczowo.
Że co? Ja mam udawać
czyjąś dziewczynę? Z drugiej strony taka kasa bardzo by mi się przydała.
Mogłabym pomóc mojej mamie i …
- Co jeśli odmówię? – zapytałam. Mężczyzna uśmiechnął się
cwano.
- No cóż – zaczął. – Wiemy, że studiujesz aktorstwo i jesteś
w tym bardzo dobra. Powiedzmy, że jeżeli odmówisz to twoja kariera skończy się,
nim w ogóle zdąży się zacząć. Takie same konsekwencje poniesiesz, jeżeli
zerwiesz naszą małą umowę.
Przełknęłam ślinę.
Cholera! W co ja się
wpakowałam?!
- Ale przecież Liam Payne ma dziewczynę – przypomniałam
sobie nagle.
- Ona nie stanowi problemu – zapewnił mnie mój rozmówca. – A
więc co ty na to?
Nie miałam wyboru, musiałam się zgodzić.
- Dobrze.
- Wspaniale. Chodźmy teraz do recepcji. Poznam cię z kimś.
Pięć minut później byliśmy już w hollu przy recepcji. Na
jednym z krzeseł udtawionych przy ścianie siedział zagniewany chłopak. Liam
Payne.
Gdy nas zobaczył wstał i podszedł.
- Alyson, to jest Liam. Liam, to jest Alyson. Będziecie
razem pracować.
Pracować? Hmm… Ciekawe
określenie.
Bez słowa podaliśmy sobie ręce.
- Będziecie musieli się zacząć do siebie odzywać, bo inaczej
nie da rady – zachichotał mężczyzna.
- Jeżeli chciał pan być zabawny, to panu nie wyszło – stwierdziłam
gorzko. Payne uśmiechnął się cierpko, a facet spoważniał.
Ale go zgasiłam.
- A więc, znacie się jeszcze sprzed czasów X-Factora, ale
dawno się nie widzieliście. Przypadkowe spotkanie po latach właśnie się odbywa.
To tyle. Powodzenia. – I sobie poszedł.
Spojrzałam na Liam’a. Był ładny. Ale tego należało się
spodziewać. Ubrany był w czarną bluzę i spodnie. Na głowie miał fullcap’a.
Skrzywiłam się. Nie lubię tych czapek. On także mi się przyglądał. Przez chwilę
staliśmy w milczeniu, lustrując się wzrokiem.
- A więc jak mam się do ciebie zwracać? – zapytał głosem
wyżutym z emocji. – Allyson? Allie? All?
Nie lubi mnie. Pewnie
myśli, że się sprzedałam. Chociaż… Taka jest prawda. Sprzedałam się, siebie i
swoje przekonania.
- Obojętnie – mruknęłam.
Ale czy on jest
lepszy? W końcu to on dysponuje taką kasą. Ja jestem nikim, on wręcz
przeciwnie.
Kiwnął głową, a po chwili ruszył w kierunku drzwi.
- Chwileczkę!
Odwróciłam się i ujrzałam kobietę z recepcji pędzącą w naszą
stronę z karteczką w ręku.
- To dla ciebie – podała mi świstek. – Masz tam iść zaraz po
pracy.
Pracy? Dobre sobie.
Zerknęłam na kartkę.
Chocolate Street 13/6
13? Serio? To nie jest
śmieszne.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się sztucznie. W tym momencie Liam
ruszył do drzwi, a ja podążyłam za nim. Położył rękę na klamce.
- Gotowa?
Kiwam głową.
Przedstawienie czas zacząć!***
A oto i początek nowego opowiadania! Zaciekawieni? Mam nadzieję, że tak, a jeżeli nie. to mam nadzieję, że kolejne części Was zainteresuję ;)))))) Starałam się pisać poprawnie, a wyszło, jak wyszło. Jestem tylko człowiekiem, ale pozwalam Wam wytknąć mi moje błędy :DDDD Czekam na Wasze opinie :)))))))))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
jest świetne !!! super !! ale myślę żey nie myślisz że Zerrie to ustawka alebo ustawką było Lanielle ;// kiedy next?
OdpowiedzUsuńnie! w żadnym wypadku ! czasami wydaje mi sie że eleonour to ustawka jednak nie wierze w larrego ale to tylko moje spostrzeżenia ;) next MOŻE jutro
Usuń