środa, 11 września 2013

Part I "W co ja się wpakowałam?"


Szłam szybkim krokiem przez park, śpiesząc się na spotkanie w firmie „Modest!”.
Jakieś dwa tygodnie temu wysłałam tam podanie o pracę. Wczoraj dostałam odpowiedź. Byłam z tego powodu naprawdę szczęśliwa. Potrzebowałam kasy bardziej niż kiedykolwiek.
Dzień był piękny i słoneczny. Po dziesięciu minutach marszu byłam już przed siedzibą firmy. Stanęłam, wzięłam głęboki oddech, wygładziłam koszule i odważnym krokiem weszłam do środka.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się lekko, idąc w stronę kobiety w recepcji. – Nazywam się Allyson Boyle. Ja w sprawie pracy.
- Witam – powiedziała i wpisała coś do komputera, aby po chwili uważnie zlustrować mnie wzrokiem. – Ach. Panna Boyle. Czekaliśmy na panią.
Zmarszczyłam brwi. Czekali na mnie?
- Proszę iść do gabinetu numer dwadzieścia cztery – uśmiechnęła się współczująco.
- Dziękuję – odpowiedziałam i odeszłam, szukając gabinetu dwadzieścia cztery.
Dlaczego ta kobieta patrzyła na mnie ze współczuciem? To było dziwne. Coś tu nie grało.
Po chwili stałam już pod wyznaczonym gabinetem. Zapukałam.
- Proszę – usłyszałam ze środka męski głos. Nacisnęłam lekko klamkę i weszłam.
- O, panna Boyle – powitał mnie wysportowany mężczyzna w garniturze. Mógł mieć z pięćdziesiąt lat. Może troszkę mniej. – Proszę usiąść. Za chwilkę wrócę.
No i wyszedł.
Rozejrzałam się po pokoju. Był średniej wielkości o ścianach pomalowanych w kolorze jasnego orzechu, czyli po ludzku w kolorze sraczkowatym. Na środku stało ogromne biurko, a za nim regał z książkami. Usiadłam przy biurku i niecierpliwie czekałam na powrót tamtego faceta, którego tu zastałam. Jednak do gabinetu wszedł mężczyzna, który delikatnie mówiąc był bardziej puszysty od swojego poprzednika.
- Witam panno Boyle – usiadł za biurkiem. – Zacznę może od tego, że niestety, ale niedostała pani pracy na tym stanowisku, na którym pani chciała.
- Jak to? – zdziwiłam się. O co tutaj chodzi?
- Zna pani zespół One Direction? – zapytał nagle. Pokiwałam głową.
- A więc jeden z jego członków potrzebuje dziewczyny. Musimy mieć parę, której wszyscy będą kibicować i ich kochać. Mamy już Zerrie, ale to nie do końca to czego potrzebujemy. Ostatnią taką parę było Lanielle, ale niestety rozpadło się.
Pokiwałam głową.
- Ale co ja mam z tym wspólnego?
- Będziesz dziewczyną Liam’a Payne’a z 1D, za co będziesz miesięcznie zarabiać piętnaście tysięcy funtów plus dodatkowe wydatki i takie tam – stwierdził rzeczowo.
Że co? Ja mam udawać czyjąś dziewczynę? Z drugiej strony taka kasa bardzo by mi się przydała. Mogłabym pomóc mojej mamie i …
- Co jeśli odmówię? – zapytałam. Mężczyzna uśmiechnął się cwano.
- No cóż – zaczął. – Wiemy, że studiujesz aktorstwo i jesteś w tym bardzo dobra. Powiedzmy, że jeżeli odmówisz to twoja kariera skończy się, nim w ogóle zdąży się zacząć. Takie same konsekwencje poniesiesz, jeżeli zerwiesz naszą małą umowę.
Przełknęłam ślinę.
Cholera! W co ja się wpakowałam?!
- Ale przecież Liam Payne ma dziewczynę – przypomniałam sobie nagle.
- Ona nie stanowi problemu – zapewnił mnie mój rozmówca. – A więc co ty na to?
Nie miałam wyboru, musiałam się zgodzić.
- Dobrze.
- Wspaniale. Chodźmy teraz do recepcji. Poznam cię z kimś.
Pięć minut później byliśmy już w hollu przy recepcji. Na jednym z krzeseł udtawionych przy ścianie siedział zagniewany chłopak. Liam Payne.
Gdy nas zobaczył wstał i podszedł.
- Alyson, to jest Liam. Liam, to jest Alyson. Będziecie razem pracować.
Pracować? Hmm… Ciekawe określenie.
Bez słowa podaliśmy sobie ręce.
- Będziecie musieli się zacząć do siebie odzywać, bo inaczej nie da rady – zachichotał mężczyzna.
- Jeżeli chciał pan być zabawny, to panu nie wyszło – stwierdziłam gorzko. Payne uśmiechnął się cierpko, a facet spoważniał.
Ale go zgasiłam.
- A więc, znacie się jeszcze sprzed czasów X-Factora, ale dawno się nie widzieliście. Przypadkowe spotkanie po latach właśnie się odbywa. To tyle. Powodzenia. – I sobie poszedł.
Spojrzałam na Liam’a. Był ładny. Ale tego należało się spodziewać. Ubrany był w czarną bluzę i spodnie. Na głowie miał fullcap’a. Skrzywiłam się. Nie lubię tych czapek. On także mi się przyglądał. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, lustrując się wzrokiem.
- A więc jak mam się do ciebie zwracać? – zapytał głosem wyżutym z emocji. – Allyson? Allie? All?
Nie lubi mnie. Pewnie myśli, że się sprzedałam. Chociaż… Taka jest prawda. Sprzedałam się, siebie i swoje przekonania.
- Obojętnie – mruknęłam.
Ale czy on jest lepszy? W końcu to on dysponuje taką kasą. Ja jestem nikim, on wręcz przeciwnie.
Kiwnął głową, a po chwili ruszył w kierunku drzwi.
- Chwileczkę!
Odwróciłam się i ujrzałam kobietę z recepcji pędzącą w naszą stronę z karteczką w ręku.
- To dla ciebie – podała mi świstek. – Masz tam iść zaraz po pracy.
Pracy? Dobre sobie.
Zerknęłam na kartkę.
Chocolate Street 13/6

13? Serio? To nie jest śmieszne.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się sztucznie. W tym momencie Liam ruszył do drzwi, a ja podążyłam za nim. Położył rękę na klamce.
- Gotowa?
Kiwam głową.
Przedstawienie czas zacząć!



***

A oto i początek nowego opowiadania! Zaciekawieni? Mam nadzieję, że tak, a jeżeli nie. to mam nadzieję, że kolejne części Was zainteresuję ;)))))) Starałam się pisać poprawnie, a wyszło, jak wyszło. Jestem tylko człowiekiem, ale pozwalam Wam wytknąć mi moje błędy :DDDD Czekam na Wasze opinie :)))))))))

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. jest świetne !!! super !! ale myślę żey nie myślisz że Zerrie to ustawka alebo ustawką było Lanielle ;// kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie! w żadnym wypadku ! czasami wydaje mi sie że eleonour to ustawka jednak nie wierze w larrego ale to tylko moje spostrzeżenia ;) next MOŻE jutro

      Usuń