środa, 7 sierpnia 2013

Imagin "Coś kończy sie, żeby coś mogło trwać" Part VIII

>wieczór<

*Harry*

Wyszła. Tak po prostu, a ja zostałem sam. Dopóki nie przychodziła po reszte swoich rzeczy, miałem nadzieję, że wróci, że jeszcze wszystko się ułoży. Gdy zobaczyłem ją dzisiaj w domu, myślałem, że przyszła po to, aby pogadać, wszystko sobie wyjaśnić. Ale nie, ona była zdecydowana, nie dałem rady zatrzymać jej przy sobie.
Tak bardzo ją kocham. Uświadomiłem to sobie dopiero gdy odeszła. W tym dniu, w którym ze mną zerwała, a wieczorem leżałem w łóżku sam, bez niej, wtedy dopiero zrozumiałem, jak wiele ona dla mnie znaczy. Tak bardzo ją zraniłem. Te wszystkie kłótnie ją wyczerpały. Nie potrafie powiedzieć, dlaczego to wszystko tak się potoczyło, ale wiem jedno, gdyby dała mi jeszcze jedną, jedyną szansę, nigdy bym jej nie zmarnował. Bo ona jest tą jedyną. Z nikim nie będę tak bardzo szczęśliwy, jak z nią.
Siedze na kanapie, tępo wpatrując się telewizor i skacząc po kanałach. Nic. Z [t.i] każdy, nawet najgłupszy film czy serial dawał fure radości. A teraz? Teraz zostały mi tylko wspomnienia. Ze złością wyłączam telewizor, a pilota rzucam w kąt. Nie powinienem był pozwolić jej odejść. Bez względu na wszystko.
Wchodzę po schodach na górę. Gdy jestem już na piętrze zauważam, że klapa prowadząca na strych jest lekko uchylona. A więc tam też była. Pociągam za sznurek i pozwalam drabinie w pełni się rozłożyć. Bezszelestnie po niej wchodzę. Na strychu jest ciemno i zimno. To pomieszczenie doskonale oddaje mój nastrój. Włączam lampke i wtedy zauważam, że na coś nadepnąłem. Okazuje się, że to zdjęcia, zdjęcia na których jestem ja i [t.i], z czasów, w których byliśmy szczęśliwi i pełni życia. To nigdy nie powinno się kończyć. A jednak los potoczył się inaczej. Podnosze je i wracam z powrotem po drabinie. Zamykam klape i wchodze do niegdyś naszej, a teraz już tylko mojej sypialni. Zdjęcia kłade na półce. Rzucam się na łóżku. Wprawdzie jest jeszcze wcześnie – 21.30, ale chce już iść spać. Bo tylko sen przyniesie mi ukojenie.

>trzy dni później, godzina 14.15<

Leże rozwalony na kanapie, bez żadnych perspektyw na zagospodarowanie wolnego czasu. Pare razy próbowałem skontaktować się z [t.i], ale bezskutecznie. Chyba zmieniła numer telefonu. Wzdycham zrezygnowany. Nagle czuję, jak telefon wibruje mi w kieszeni.
- Halo?
- Cześć, stary. – słyszę w słuchawce głos Liam’a. tak nawiasem mówiąc już dawno się z nim pogodziłem i przeprosiłem za tamto najście.
- Siema. Co tam u ciebie?
- Dobrze, dobrze. Ja w sprawie [t.i]. – Czuję jak serce zaczyna mi szybciej bić.
- Tak?
- No więc ona musi ci coś powiedzieć.
- Co?
- To to ci ona sama powie. Zaraz ci wyśle sms’em jej adres, a ty masz tam jechać i z nią pogadać.
- Ale ona mnie nawet nie będzie chciała wpuścić. – mówię zrezygnowany.
- Wpuści cie, wpuści, zaufaj mi.
- No ok. – mówię niepewnie. – To czekam na ten adres.
- Ok. zaraz ci go wyśle. Powodzenia, stary.
- Dzięki – rozłączam się.
Po jakiejś minucie dostaję sms’esa z nowym adresem [t.i]. Biorę kluczyki od auta i jade pod wskazany adres.
20 minut później stoję już pod jej drzwiami, bojąc się zapukać. A jeśli mnie nawet nie wpuści i jeszcze bardziej znienawidzi? Ehh… Z drugiej strony: co mam  do stracenia? Biorę dwa głębokie wdechy i naciskam dzwonek do drzwi. Nic. Próbuję jeszcze raz. Znowu nic. Może nie ma jej w domu? Delikatnie naciskam klamkę. Ku mojemu zdziwieniu drzwi są otwarte. Po cichu wchodzę do środka, zamykając drzwi za sobą.
Mieszkanie jest ładne i przestronne. Umeblowane w stylu [t.i]. Z jednego z pokoi dochodzi odgłos odkurzanie. Po cichu idę w tamtą stronę. To co tam widzę, sprawia, że na mich ustach pojawia się dawno nie widziany uśmiech.
[t.i] odkurza salon ze słuchawkami na uszach, cicho śpiewając piosenke Michaela Jacksona i rytmicznie poruszając tym swoim seksownym tyłkiem. W domu też tak zawsze robiła, co za każdym razem rozbawiało mnie do łez, a ona udawała, że się na mnie obraża. Tak bardzo mi tego brakuje. Opieram się o framugę drzwi, bacznie obserwując każdy jej ruch. Dziewczyna nie widzi mnie, bo jest odwrócona do mnie tyłem. Energicznie porusza odkurzaczem, jednocześnie machając tyłkiem w te i we w te. Nagle odwraca się na pięcie i gdy mnie zauważa uśmiech spełza z jej twarzy. Kiedyś na mój widok reagowała zupełnie odwrotnie. Ściąga słuchawki z uszu, wyłącza odkurzacz i patrzy na mnie podejrzliwym a jednocześnie pytającym wzrokiem.
- Cześć – mówię cicho. Nie dopowiada. – Liam powiedział, że masz mi coś ważnego do powiedzenia i podał mi twój adres. Dzwoniłem, ale nikt nie otwierał, a drzwi były otwarte, więc wszedłem – tłumacze się szybko. [t.i] wzdycha ciężko i odkłada odkurzacz w kąt.
- Usiądź – mówi cicho, a sama wychodzi do sąsiedniego pomieszczenia.

*[t.i]*

Cholera jasna! Co ten Liam sobie myśli?! Jak będzie już po wszystkim, to pójde do niego i spiore mu dupsko. Do jasnej Anielki! Co ja mam teraz zrobić?! No tak, muszę mu powiedzieć, ale jak?! Liam mógł mnie chociaż uprzedzić, to bym się jakoś przygotowała. A tak? Chociaż może to jednak lepiej, że mnie nie ostrzegł, bo gdybym wiedziała to zamiast się przygotować uciekłabym gdzie pieprz rośnie.
Stoje w kuchni oparta o blat z założonymi rękoma. W ogóle nie wiem, co mam teraz zrobić. „Dobra [t.i]”pouczam się w myslach”wyluzuj. Maniery przede wszystkim”
- Wody? – pytam Harrego, który siedzi w salonie.
- Tak, poproszę – mówi nieśmiale, a ja nadal się zastanawiam, jak ja mu to do cholery powiem?!
Nalewam wody do szklanki, a następnie idę z nią do salonu, podaję mojemu gościowi i siadam obok niego na sofie. Chłopak uśmiecha się do mnie niepewnie, a ja to odwzajemniam. „Cholera [t.i]! Przecież on cie zranił! Zapomniałaś?!”
- A więc co chciałaś mi powiedzieć? – pyta.
- Nie wiem, od czego zacząć. – Wstaję i zaczynam chodzić w tą i z powrotem. Cholera! Jak ja mam mu to powiedzieć?!
- Po prostu powiedz – podpowiada mi nieśmiało, jakby bał się, ze mnie to zdenerwuje.
- Masz rację – mówię i zbieram się w sobie, żeby mu to powiedzieć. Jednak nie potrafię. Co chwila otwieram buzię, żeby mu to oznajmić, ale słowa jakby mi uciekają i w efekcie nic nie mówię. Cholera! „Dobra [t.i], to przecież nic takiego, takie rzeczy się zdarzają, to nic niespotykanego” dodaje sobie otuchy.
- Harry, bo ja… - Biorę głęboki oddech – Jestem w ciąży.

***

Tak, wiem miał być jutro, ale to chyba lepiej, że jest wcześniej c’nie? :D Mam nadzieję, że się podoba :))))))) Next będzie za jakieś 2 dni ;)


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

7 komentarzy:

  1. świetny :D już nie mogę się doczekać następnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah tak myslalam ze bd w ciąży !
    Hihi Harry się ucieszy ^^
    Rozdzialek jak zwykle zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Koochaam <3 <3 i strasznie przeżywam takie zeczy a gdy widze ze następnego nie ma to mam wrazenie ze moje zycie nie ma sensu :P tak sie wkręciłam :* Kiedy następny.???! *
    *

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem to bardzo dziwne ale tak jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh sama też tak mam jak czytam moje ulubione blogi ;) next jutro :D

      Usuń
  5. Juz nie moge sie doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń