>wieczór<
*Harry*
Wyszła. Tak po prostu, a ja zostałem sam. Dopóki nie
przychodziła po reszte swoich rzeczy, miałem nadzieję, że wróci, że jeszcze
wszystko się ułoży. Gdy zobaczyłem ją dzisiaj w domu, myślałem, że przyszła po
to, aby pogadać, wszystko sobie wyjaśnić. Ale nie, ona była zdecydowana, nie
dałem rady zatrzymać jej przy sobie.
Tak bardzo ją kocham. Uświadomiłem to sobie dopiero gdy
odeszła. W tym dniu, w którym ze mną zerwała, a wieczorem leżałem w łóżku sam,
bez niej, wtedy dopiero zrozumiałem, jak wiele ona dla mnie znaczy. Tak bardzo
ją zraniłem. Te wszystkie kłótnie ją wyczerpały. Nie potrafie powiedzieć,
dlaczego to wszystko tak się potoczyło, ale wiem jedno, gdyby dała mi jeszcze
jedną, jedyną szansę, nigdy bym jej nie zmarnował. Bo ona jest tą jedyną. Z
nikim nie będę tak bardzo szczęśliwy, jak z nią.
Siedze na kanapie, tępo wpatrując się telewizor i skacząc po
kanałach. Nic. Z [t.i] każdy, nawet najgłupszy film czy serial dawał fure
radości. A teraz? Teraz zostały mi tylko wspomnienia. Ze złością wyłączam
telewizor, a pilota rzucam w kąt. Nie powinienem był pozwolić jej odejść. Bez
względu na wszystko.
Wchodzę po schodach na górę. Gdy jestem już na piętrze
zauważam, że klapa prowadząca na strych jest lekko uchylona. A więc tam też była.
Pociągam za sznurek i pozwalam drabinie w pełni się rozłożyć. Bezszelestnie po
niej wchodzę. Na strychu jest ciemno i zimno. To pomieszczenie doskonale oddaje
mój nastrój. Włączam lampke i wtedy zauważam, że na coś nadepnąłem. Okazuje
się, że to zdjęcia, zdjęcia na których jestem ja i [t.i], z czasów, w których
byliśmy szczęśliwi i pełni życia. To nigdy nie powinno się kończyć. A jednak
los potoczył się inaczej. Podnosze je i wracam z powrotem po drabinie. Zamykam klape
i wchodze do niegdyś naszej, a teraz już tylko mojej sypialni. Zdjęcia kłade na
półce. Rzucam się na łóżku. Wprawdzie jest jeszcze wcześnie – 21.30, ale chce
już iść spać. Bo tylko sen przyniesie mi ukojenie.
>trzy dni później, godzina 14.15<
Leże rozwalony na kanapie, bez żadnych perspektyw na
zagospodarowanie wolnego czasu. Pare razy próbowałem skontaktować się z [t.i],
ale bezskutecznie. Chyba zmieniła numer telefonu. Wzdycham zrezygnowany. Nagle
czuję, jak telefon wibruje mi w kieszeni.
- Halo?
- Cześć, stary. – słyszę w słuchawce głos Liam’a. tak
nawiasem mówiąc już dawno się z nim pogodziłem i przeprosiłem za tamto najście.
- Siema. Co tam u ciebie?
- Dobrze, dobrze. Ja w sprawie [t.i]. – Czuję jak serce
zaczyna mi szybciej bić.
- Tak?
- No więc ona musi ci coś powiedzieć.
- Co?
- To to ci ona sama powie. Zaraz ci wyśle sms’em jej adres,
a ty masz tam jechać i z nią pogadać.
- Ale ona mnie nawet nie będzie chciała wpuścić. – mówię
zrezygnowany.
- Wpuści cie, wpuści, zaufaj mi.
- No ok. – mówię niepewnie. – To czekam na ten adres.
- Ok. zaraz ci go wyśle. Powodzenia, stary.
- Dzięki – rozłączam się.
Po jakiejś minucie dostaję sms’esa z nowym adresem [t.i].
Biorę kluczyki od auta i jade pod wskazany adres.
20 minut później stoję już pod jej drzwiami, bojąc się
zapukać. A jeśli mnie nawet nie wpuści i jeszcze bardziej znienawidzi? Ehh… Z
drugiej strony: co mam do stracenia?
Biorę dwa głębokie wdechy i naciskam dzwonek do drzwi. Nic. Próbuję jeszcze
raz. Znowu nic. Może nie ma jej w domu? Delikatnie naciskam klamkę. Ku mojemu
zdziwieniu drzwi są otwarte. Po cichu wchodzę do środka, zamykając drzwi za
sobą.
Mieszkanie jest ładne i przestronne. Umeblowane w stylu
[t.i]. Z jednego z pokoi dochodzi odgłos odkurzanie. Po cichu idę w tamtą
stronę. To co tam widzę, sprawia, że na mich ustach pojawia się dawno nie
widziany uśmiech.
[t.i] odkurza salon ze słuchawkami na uszach, cicho
śpiewając piosenke Michaela Jacksona i rytmicznie poruszając tym swoim
seksownym tyłkiem. W domu też tak zawsze robiła, co za każdym razem rozbawiało
mnie do łez, a ona udawała, że się na mnie obraża. Tak bardzo mi tego brakuje.
Opieram się o framugę drzwi, bacznie obserwując każdy jej ruch. Dziewczyna nie
widzi mnie, bo jest odwrócona do mnie tyłem. Energicznie porusza odkurzaczem,
jednocześnie machając tyłkiem w te i we w te. Nagle odwraca się na pięcie i gdy
mnie zauważa uśmiech spełza z jej twarzy. Kiedyś na mój widok reagowała
zupełnie odwrotnie. Ściąga słuchawki z uszu, wyłącza odkurzacz i patrzy na mnie
podejrzliwym a jednocześnie pytającym wzrokiem.
- Cześć – mówię cicho. Nie dopowiada. – Liam powiedział, że
masz mi coś ważnego do powiedzenia i podał mi twój adres. Dzwoniłem, ale nikt
nie otwierał, a drzwi były otwarte, więc wszedłem – tłumacze się szybko. [t.i]
wzdycha ciężko i odkłada odkurzacz w kąt.
- Usiądź – mówi cicho, a sama wychodzi do sąsiedniego
pomieszczenia.
*[t.i]*
Cholera jasna! Co ten Liam sobie myśli?! Jak będzie już po
wszystkim, to pójde do niego i spiore mu dupsko. Do jasnej Anielki! Co ja mam
teraz zrobić?! No tak, muszę mu powiedzieć, ale jak?! Liam mógł mnie chociaż
uprzedzić, to bym się jakoś przygotowała. A tak? Chociaż może to jednak lepiej,
że mnie nie ostrzegł, bo gdybym wiedziała to zamiast się przygotować uciekłabym
gdzie pieprz rośnie.
Stoje w kuchni oparta o blat z założonymi rękoma. W ogóle
nie wiem, co mam teraz zrobić. „Dobra [t.i]”pouczam się w myslach”wyluzuj.
Maniery przede wszystkim”
- Wody? – pytam Harrego, który siedzi w salonie.
- Tak, poproszę – mówi nieśmiale, a ja nadal się
zastanawiam, jak ja mu to do cholery powiem?!
Nalewam wody do szklanki, a następnie idę z nią do salonu,
podaję mojemu gościowi i siadam obok niego na sofie. Chłopak uśmiecha się do
mnie niepewnie, a ja to odwzajemniam. „Cholera [t.i]! Przecież on cie zranił!
Zapomniałaś?!”
- A więc co chciałaś mi powiedzieć? – pyta.
- Nie wiem, od czego zacząć. – Wstaję i zaczynam chodzić w
tą i z powrotem. Cholera! Jak ja mam mu to powiedzieć?!
- Po prostu powiedz – podpowiada mi nieśmiało, jakby bał
się, ze mnie to zdenerwuje.
- Masz rację – mówię i zbieram się w sobie, żeby mu to
powiedzieć. Jednak nie potrafię. Co chwila otwieram buzię, żeby mu to oznajmić,
ale słowa jakby mi uciekają i w efekcie nic nie mówię. Cholera! „Dobra [t.i],
to przecież nic takiego, takie rzeczy się zdarzają, to nic niespotykanego”
dodaje sobie otuchy.
- Harry, bo ja… - Biorę głęboki oddech – Jestem w ciąży.
***
Tak, wiem miał być jutro, ale to chyba lepiej, że jest
wcześniej c’nie? :D Mam nadzieję, że się podoba :))))))) Next będzie za jakieś
2 dni ;)
świetny :D już nie mogę się doczekać następnej części :D
OdpowiedzUsuńHahahah tak myslalam ze bd w ciąży !
OdpowiedzUsuńHihi Harry się ucieszy ^^
Rozdzialek jak zwykle zajebisty :D
Koochaam <3 <3 i strasznie przeżywam takie zeczy a gdy widze ze następnego nie ma to mam wrazenie ze moje zycie nie ma sensu :P tak sie wkręciłam :* Kiedy następny.???! *
OdpowiedzUsuń*
Wiem to bardzo dziwne ale tak jest :D
OdpowiedzUsuńheh sama też tak mam jak czytam moje ulubione blogi ;) next jutro :D
UsuńJuz nie moge sie doczekać *.*
OdpowiedzUsuńJa tez :D
Usuń