piątek, 9 sierpnia 2013

Imagin "Coś kończy się, żeby coś mogło trwać" Part IX :)

Widzę jak Harry krztusi się wodą, którą przed chwilą pił. Podchodzę do niego i delikatnie klepie po plecach.
- Jak to?! Z kim?! – pyta, gdy już może zaczerpnąć powietrza. Po prostu mnie zatkało. Jeszcze się pyta z kim.
- Z tobą, debilu. A z kim innym miałabym zajść w ciąże?! – prycham. Chłopak wytrzeszcza oczy i odkłada szklankę na stolik.
- A-ale my się zabezpieczaliśmy –mówi, żeby mi przypomnieć. Wzdycham.
- Pamiętasz ostatnią imprezę u Lou? –pytam.
- Taaak.
- Pamiętasz, jak z niej wróciliśmy?
- Tak, ale co to ma do rzeczy? – Wzdycham raz jeszcze. Dlaczego ja muszę mu to przypominać? Na litość Boską, przecież on jest moim byłym!
- Pamiętasz, co robiliśmy potem?
Harry marszczy brwi, jakby nie mógł sobie tego przypomnieć, ale po chwili na jego twarzy pojawia się głupawy uśmieszek.
- Harry? –pytam niepewnie. Oczy ma zamglone, jakby intensywnie o czymś myślał. Cholera. I jak ja mam go teraz wyciągnąć z jego brudnych myśli?!
- Harry! – próbuję przywołać go do rzeczywistości, a głupi uśmieszek w dalszym ciągu zdobi jego twarz.
- Harry!!! – chłopak nareszcie zwraca na mnie uwagę.
- Co? A. No tak, pamiętam, oj pamiętam.
Wywracam oczami.
- No to chyba właśnie wtedy się nie zabezpieczyliśmy –podsumowuje.
- Och –to jedyne co jest w stanie z siebie wydusić. Siedzimy w ciszy jeszcze przez 10 minut, zanim Harry mówi:
- Czyli, że będę ojcem?
Wzdycham już chyba setny raz.
- Nie wiem, Harry. To twoje dziecko i będziesz jego biologicznym ojcem.
Chłopak już ma coś powiedzieć, gdy nagle słyszymy wibrację jego komórki.
- Kto to? –pytam.
- Liam.
Szybko wyrywam mu komórkę i odbieram:
- Gdy tylko cię spotkam spiore ci dupsko, tak, że nie będziesz mógł siedzieć przez najbliższe dwa dni –mówię groźnym tonem. W odpowiedzi słyszę chichot chłopaka.
- Powiedziałaś mu? –pyta po chwili poważnym tonem.
- Taa.
- No to gratulację.
- Ale mówiłam ci, że sama mu powiem –marudzę do słuchawki, zapominając, że Styles też tu jest.
- Nie zrobiłabyś tego bez mojej pomocy –stwierdza.
- Wiem –niechętnie przyznaje mu rację.
- Dobra ja lece.
- Randeczka? –usmiecham się.
- Coś w tym stylu.
- To powodzenia życze.
- Dzięki. Pa.
- Pa. – I się rozłącza, a ja oddaję telefon jego właścicielowi.
- Mógłbym u ciebie zostać? Na noc? –pyta znienacka Harry.
- Ok. –odpowiadam bezmyślnie „Kurde. [t.i] co ty wyprawiasz?!” –Ale ostrzegam, kanapa nie jest zbyt wygodna –dodaję po chwili.

>wieczór, godzina 20.30<

Przez ten cały czas wraz z Harrym oglądaliśmy film, przez chwilę graliśmy w jakąś gre planszową, a potem jedliśmy zapiekanke.
Aktualnie mam zamiar wziąć dłuuuuugi i odprężający prysznic, aby zapomnieć o tych wszystkich troskach i problemach. Po chwili orientuję się, że nigdzie nie ma mojego żelu pod prysznic. Pewnie jest jeszcze w torbie, w salonie. Niechętnie tam idę. Torba leży przy telewizorze. Szybko do niej podchodzę i schylam się, szukając żelu. I wtedy właśnie orientuje się, że Harry także jest w salonie, a ja jestem tylko w staniku i majtkach. Świetnie. Wyciągam opakowanie i odwracam się w stronę chłopaka.
- Uważaj, bo ci wypadną –mówię, widząc, jak bardzo Styles wytrzeszczył te swoje piękne zielone oczy. „Chwila! Co?! Piękne?! Źle z tobą [t.i], oj źle”. Chcę już wyjść z pomieszczenia, gdy nagle on wstaje i zaczyna iść w moim kierunku. Zaskoczona staje. Chłopak podchodzi do mnie, a nasze twarze znajdują się zaledwie kilka centymetrów od siebie. Po chwili czuję jego ciepły dotyk na moim brzuchu.
- Ale ja chce być ojcem –mówi cicho.
- Wiem, Harry. Ale to nie jest takie proste.
- Wiem. Dam rade –zapewnie mnie.
- Nie mówię tu tylko o ojcostwie.
- Wiem –mówi, dalej gładząc mój brzuch. Wprawdzie nie jest on jakiś o wiele większy, ale osoba, która zna moje ciało tak dobrze jak ja może zauważyć nie wielkie wybrzuszenie. Taką osobą jest Harry.
- Idę wziąć prysznic – mówię i odchodzę z gigantycznym mentlikiem w głowie.

*Harry*

Budzę się w środku nocy. Ta kanapa jest faktycznie strasznie niewygodna. Ale ciesze się, ze tu nocuje, przynajmniej jestem bliżej [t.i]. wzdycham zchodząc z kanapy. Idę do kuchni i tam piję szklankę wody. Gdy ma już kłaść się z powrotem spać, postanawiam zajrzeć jeszcze do [t.i] i sprawdzić, czy wszystko ok. najciszej jak potrafię uchylam drzwi od jej pokoju i wtykam tam głowę. Nie ma jej. Lekko spanikowany przeszukuje wszystkie pomieszczenia. Nie ma jej. [t.i] zniknęła.

***
Podoba się? Next za jakies 2 dni ;)))))


3 komentarze:

  1. Oczywiście ŚWIETNY Mmmm ciekawa jestem co dalej. Już nie moge sie doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooooooooczywiscie zajebistyy!
    Ciekawe co się. stalo?
    Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha czy ja sie kiedys naucze czytac do konca xD hihi

      Usuń