Widzę jak Harry krztusi się wodą,
którą przed chwilą pił. Podchodzę do niego i delikatnie klepie po plecach.
- Jak to?! Z kim?! – pyta,
gdy już może zaczerpnąć powietrza. Po prostu mnie zatkało. Jeszcze się pyta z
kim.
- Z tobą, debilu. A z kim
innym miałabym zajść w ciąże?! – prycham. Chłopak wytrzeszcza oczy i odkłada
szklankę na stolik.
- A-ale my się
zabezpieczaliśmy –mówi, żeby mi przypomnieć. Wzdycham.
- Pamiętasz ostatnią imprezę
u Lou? –pytam.
- Taaak.
- Pamiętasz, jak z niej
wróciliśmy?
- Tak, ale co to ma do
rzeczy? – Wzdycham raz jeszcze. Dlaczego ja muszę mu to przypominać? Na litość
Boską, przecież on jest moim byłym!
- Pamiętasz, co robiliśmy
potem?
Harry marszczy brwi, jakby
nie mógł sobie tego przypomnieć, ale po chwili na jego twarzy pojawia się
głupawy uśmieszek.
- Harry? –pytam niepewnie.
Oczy ma zamglone, jakby intensywnie o czymś myślał. Cholera. I jak ja mam go
teraz wyciągnąć z jego brudnych myśli?!
- Harry! – próbuję przywołać
go do rzeczywistości, a głupi uśmieszek w dalszym ciągu zdobi jego twarz.
- Harry!!! – chłopak
nareszcie zwraca na mnie uwagę.
- Co? A. No tak, pamiętam, oj
pamiętam.
Wywracam oczami.
- No to chyba właśnie wtedy
się nie zabezpieczyliśmy –podsumowuje.
- Och –to jedyne co jest w
stanie z siebie wydusić. Siedzimy w ciszy jeszcze przez 10 minut, zanim Harry
mówi:
- Czyli, że będę ojcem?
Wzdycham już chyba setny raz.
- Nie wiem, Harry. To twoje
dziecko i będziesz jego biologicznym ojcem.
Chłopak już ma coś
powiedzieć, gdy nagle słyszymy wibrację jego komórki.
- Kto to? –pytam.
- Liam.
Szybko wyrywam mu komórkę i
odbieram:
- Gdy tylko cię spotkam
spiore ci dupsko, tak, że nie będziesz mógł siedzieć przez najbliższe dwa dni
–mówię groźnym tonem. W odpowiedzi słyszę chichot chłopaka.
- Powiedziałaś mu? –pyta po
chwili poważnym tonem.
- Taa.
- No to gratulację.
- Ale mówiłam ci, że sama mu
powiem –marudzę do słuchawki, zapominając, że Styles też tu jest.
- Nie zrobiłabyś tego bez
mojej pomocy –stwierdza.
- Wiem –niechętnie przyznaje
mu rację.
- Dobra ja lece.
- Randeczka? –usmiecham się.
- Coś w tym stylu.
- To powodzenia życze.
- Dzięki. Pa.
- Pa. – I się rozłącza, a ja
oddaję telefon jego właścicielowi.
- Mógłbym u ciebie zostać? Na
noc? –pyta znienacka Harry.
- Ok. –odpowiadam bezmyślnie
„Kurde. [t.i] co ty wyprawiasz?!” –Ale ostrzegam, kanapa nie jest zbyt wygodna
–dodaję po chwili.
>wieczór, godzina
20.30<
Przez ten cały czas wraz z
Harrym oglądaliśmy film, przez chwilę graliśmy w jakąś gre planszową, a potem
jedliśmy zapiekanke.
Aktualnie mam zamiar wziąć
dłuuuuugi i odprężający prysznic, aby zapomnieć o tych wszystkich troskach i
problemach. Po chwili orientuję się, że nigdzie nie ma mojego żelu pod
prysznic. Pewnie jest jeszcze w torbie, w salonie. Niechętnie tam idę. Torba
leży przy telewizorze. Szybko do niej podchodzę i schylam się, szukając żelu. I
wtedy właśnie orientuje się, że Harry także jest w salonie, a ja jestem tylko w
staniku i majtkach. Świetnie. Wyciągam opakowanie i odwracam się w stronę
chłopaka.
- Uważaj, bo ci wypadną
–mówię, widząc, jak bardzo Styles wytrzeszczył te swoje piękne zielone oczy.
„Chwila! Co?! Piękne?! Źle z tobą [t.i], oj źle”. Chcę już wyjść z
pomieszczenia, gdy nagle on wstaje i zaczyna iść w moim kierunku. Zaskoczona
staje. Chłopak podchodzi do mnie, a nasze twarze znajdują się zaledwie kilka
centymetrów od siebie. Po chwili czuję jego ciepły dotyk na moim brzuchu.
- Ale ja chce być ojcem –mówi
cicho.
- Wiem, Harry. Ale to nie
jest takie proste.
- Wiem. Dam rade –zapewnie
mnie.
- Nie mówię tu tylko o
ojcostwie.
- Wiem –mówi, dalej gładząc
mój brzuch. Wprawdzie nie jest on jakiś o wiele większy, ale osoba, która zna
moje ciało tak dobrze jak ja może zauważyć nie wielkie wybrzuszenie. Taką osobą
jest Harry.
- Idę wziąć prysznic – mówię
i odchodzę z gigantycznym mentlikiem w głowie.
*Harry*
Budzę się w środku nocy. Ta
kanapa jest faktycznie strasznie niewygodna. Ale ciesze się, ze tu nocuje,
przynajmniej jestem bliżej [t.i]. wzdycham zchodząc z kanapy. Idę do kuchni i
tam piję szklankę wody. Gdy ma już kłaść się z powrotem spać, postanawiam
zajrzeć jeszcze do [t.i] i sprawdzić, czy wszystko ok. najciszej jak potrafię
uchylam drzwi od jej pokoju i wtykam tam głowę. Nie ma jej. Lekko spanikowany
przeszukuje wszystkie pomieszczenia. Nie ma jej. [t.i] zniknęła.
***
Podoba się? Next za jakies 2
dni ;)))))
Oczywiście ŚWIETNY Mmmm ciekawa jestem co dalej. Już nie moge sie doczekać *.*
OdpowiedzUsuńOooooooooooczywiscie zajebistyy!
OdpowiedzUsuńCiekawe co się. stalo?
Kiedy nastepny?
Haha czy ja sie kiedys naucze czytac do konca xD hihi
Usuń