piątek, 2 sierpnia 2013

Imagin "Coś kończy się, żeby coś mogło trwać" part V

Budzę się w „swoim” łóżku, zastanawiając się, co ja tu robie. Zerkam na zegarek – 11.25. udaję się do łazienki i dopiero tam zauważam, że nadal mam na sobie ubrania z wczoraj. Wzdycham cicho przypominając sobie reportaż z Harrym. Postanawiam iść do kuchni, bo zaczyna mi burczeć w brzuchu.
- Dzień dobry – wita mnie Liam z uśmiechem na twarzy.
- Hej – odwzajemniam uśmiech. Spałam długo, ale czuję się zmęczona. Siadam przy stole.
- Zrobiłem tosty – chłopak podsuwa mi pod nos talerz.
- Dzięki.
- Co wczoraj robiłaś?
- Wstałam, poszłam do łazienki, ubrałam się i odbyłam poranną toaletę, zastanawiałam się co zjeść na śniadanie …
- Tak mniej szczegółowo – przerywa mi.
- Wstałam, przeżyłam, poszłam spać –nie mogę się powstrzymać, żeby nie zrobić mu na złość. Chłopak przewraca tylko oczami, po czym zapada wyczekująca cisza. Wzdycham:
- Ehhh… No dobra. Zrobiłam naleśniki, po czym poszłam pod stadion i dałam jednego Paulowi, aby przekazał go Niallowi, jak wracałam to mnie jakaś dziennikarka męczyła. Poźniej znalazłam sobie ładne mieszkanie niedaleko uczelni i jutro mam się spotkać z właścicielem. Potem oglądałam telewizje i trafiłam na ciekawy reportaż, po jego obejrzeniu poszłam do klopa rzygać. Następnie zjadłam ogromną tabliczke czekolady, przy okazji wyznając jej miłość. No a na końcu  zasnęłam oglądając horror. Normalka. A co ciebie? – uśmiechnęłam się sarkastycznie. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko przyłożył ręke do mojego czoła.
- Temperatury nie ma- stwierdził. Zaczęłam jeść tosty, nie zważając na Liam’a.
- U mnie w porządku – po chwili usłyszałam głos przyjaciela. – Niall bardzo się ucieszył jak dostał tego naleśnika –dodaje z uśmiechem.
- O to chodziło.
- Ale Harry… Źle to znosi. Jak zobaczył tego naleśnika to wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć płaczem – mówi ponuro. Unoszę sceptycznie brwi, ta jasne.
- Już mnie to nie obchodzi – mowię twardo – Pozbyłam się Styles’a z mojego życia, na dobre.
Jak się później okazało, ta wypowiedź nie miała się sprawdzić…

>wieczór®<

DING DONG – słyszę dzwonek do drzwi.
- Liam! Otworzysz? – dre się, aby chłopak na pewno mnie usłyszał.
- Jasne – słyszę w odpowiedzi. Po chwili do kuchni, w której gotuje wchodzi Niall.
- Cześć – uśmiecha się – Przyniosłem kwiatki – pokazuje mi mały bukiecik.
- Hej – odwzajemniam uśmiech – Wstaw je do wazonu.
Chłopak bierze jakiś wazonik i nalewa do niego wody, a następnie umieszcza w nim kwiatki.
- Co pichcisz?
- Bigos – mrugam do niego. Uśmiech Niall’a momentalnie staje się jeszcze większy.
- Pomóc ci?
- Nie – mówie stanowczo. Nie, żebym miała coś do Niall’a, ale kuchnia to moje królestwo i wole go z nikim nie dzielić. – Ale możesz pomóc Liamowi nakryć do stołu – uśmiecham się.
- Ok. – mówi i wychodzi do jadalni.

>1h później<

Siędze na kanapie wciśnięta pomiędzy Niall’a a Liam’a, oglądając telewizje. Liam skacze po kanałach i zatrzymuje się na wiadomościach. A tam po chwili ukazuje się reportaż… zgadnijcie jaki! Oczywiście ten, który widziałam wczorajszego wieczora. Szybko wyrywam Liamowi pilota i przełączam na byle jaki program.
- Frajer – mrucze pod nosem. Zapada niezręczna cisza.
- Harry powiedział, że powiedział tak w tym reportażu, dlatego, że myślał, że ty coś na niego nagadałaś – odezwał się cicho Niall.
- Nie ważne – ucinam krótko – Sory Niall, ale nie obchodzi mnie, co on powiedział.
Zaczynam skakać po kanałach, tak jak Liam wcześniej.
- Nic nie ma – stwierdzam ponuro. Wyłączam TV.
- To co robimy? – pyta Niall.
- Nie wiem. Wymyśl coś – mówie.
- Ejjj… to ja jestem tutaj gościem! – żali się blondyn.
- Wiem – oświecenie spływa na Liam’a – Karaoke bejbe!
- Nieee – jęcze – Przecież wiadomo, kto wygra!
- Nie jęcz tylko graj. – Liam odpala na TV karaoke a ja chcą nie chcą zaczynam śpiewać, a raczej zawodzić. Po piętnastu minutach stwierdzam:
- To nie był nawet taki zły pomysł.
DING DONG- nagle słyszymy dzwonek do drzwi.
- Niall idź otwórz! – komenderuję.
- Ej… Ja tu jestem gościem.
- Idź! Nie marudź!
Widze jak Niall idzie w kierunku drzwi. Zmęczona siadam na kanapie, a na miejsce obok mnie opada Liam. Słysze czyjeś kroki, które są coraz bliżej.
- Cześć Liam. Zostawiłeś u mni… - O bosze… Ten głos – Harry. To chyba na mój widok przerywa.
- Cześć [t.i] – w jego głosie można wyczuć niepewność.
- Cześć – mówię uparcie wpatrując się w telewizor. Nie chce go teraz widzieć. Nie chce.
Cisza.
- Możemy pogadać Liam? – odzywa się po chwili.
- Ta jasne – chłopak wstaje i razem idą w stronę kuchni. Gdy znikają mi z pola widzenia, wstaje i na palcach podchodzę do drzwi od kuchni.

To, co po chwili słyszę, nie należy do najmilszych wypowiedzi na mój i nie tylko mój temat.
                                   ***

5 komentarzy:

  1. Narescie kolejna czesc
    uuuu czyzby Haroldzik byl zazdrosny?
    Mega zajebiscie piszesz :)
    Czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh dzięki :) wydawało mi sie że schrzaniłam ten rozdział ale skoro tak mówisz ;*

      Usuń
    2. zawsze mam racje :D , kiedy nastepny?

      Usuń
    3. Juz nie mg sie doczekac *.*

      Usuń